Canalblog
Editer l'article Suivre ce blog Administration + Créer mon blog
Publicité
objets sans visa
6 juin 2007

Jedenasty tydzien: Pani C.

Pani c. jest mloda angielka, troche przed trzydziestka o bladej twarzy, jasnych wlosach i bardzo klasycznym odzieniu... Wspanialy przyklad typowej angielki o manierach "so british" iz przypomina ona raczej karukature postaci z angielskich filmow. Jedyne czego jej brak to angielski wspanialy humor, no coz nie mozna miec wszystkiego w zyciu... Od ponad roku Pani C. jest szefem swojej wlasnej firmy, ktora to sprzedaje przedmioty pochodzace ze "sprawiedliwego handlu" (rzuccie okiem na definicje sprawiedliwego handlu w googlu) uzywane w dekoracji mieszkan. Firma, umiejszczona w Singapurze, sprzedaje produkty do butikow luksusowych hoteli - jednym slowem klienci Pani C. sa raczej nadziani. To wlasnie w celu wzbogacenia swojej kolekcji (skladajacej sie jak na razie z pieciu poszewek na poduszki i dwoch obrusow) Pani C. pojawila sie, tydzien temu, w TTC. Ponad godzine "oncle" Sam wyjasnial jej funkcjonowanie  i historie TTC, poczym porzucil ja w naszym biurze. Nareszcie uwiolniona spod dyrekcyjnego oka Pani C. mogla nas zasypac roznorakimi i nie zawsze intligentnymi pytaniami co do jakosci uzywanych materialow, respektowania norm ekologicznych i koloru skory Michaela Jacksona...
Sprawiedliwy handel nie jest tylko nowym srodkiem rozprowadzania produktow z krajow rozwijajacych sie, jest to rowniez pewnego rodzaju spojrzenie na swiat. I tak podobnie jak Pani C., wiekszosc ludzi rozpoczynajacych prace w tym biznesie ma wrazenie iz powinni rozwiazac wszystkie problemy tego swiata. Tym samym daja sobie prawo do kontrolowania wszystkiego, wszystkich i wszedzie. w ciagu ostatnich dwoch miesiecy widzielismy w TTC kilku takich osobnikow i nazwalismy ich mianem "gestapo sprawiedliwego rynku". Wszystkie certyfikaty tego swiata nie wystarczaja im jako gwarancja iz ta czy inna firma respektuje  zasady sprawiedliwego handlu, oni musza sprawdzic sami, ze wszystko jest tak jak powinno... Po kilku takich wizytach zadalismy sobie pytanie: do czego sluzy tworzenie i wydawanie certyfikatow sprawiedliwego handlu jesli nikt im nie wierzy??
Wracajac jednak do Pani C. Po skonczonej kontroli i tysiacu pytan przeszlismy do prezentacji produktow zamowionych przez Pania C. Oprocz funkcji dyrektora swojej firmy, Pani C. jest rowniez designerem i tydzien wczesniej dostarczyla nam przez internet swoje kreacje. Na kazdej stonie znajdowal sie rysunek i opis nowych produktow, oraz informacja , ze prawa autorskie kazdego projektu naleza do Pani C. Bylismy tym lekko rozbawieni gdyz projekty Pani C. to jednokolorowe poszewki na poduszki z pasami po lewej stronie, lub kwadratem posrodku. Jednak trzeba ja zrozumiec nie mozna przeciez sobie pozwolic aby ktos ukradl tak niesamowite i oryginalne pomysly... Po sprawdzeniu jakosci szwow, zamkow, obrzutki overlocka przeszlismy do sprawy ceny produktow. W tym tez wlasnie momencie wszystkie piekne idealy Pani C. rozplynely sie w powietrzu. "To przeciez nieistotne jesli bawelna zawiera 60% polyesteru, przynajmiej material jest tanszy, uzyjemy tez ciut mniej jedwabiu bo jest drogi, a czy przypadkiem nie mozemy obnizyc kosztow produkcji placac mniej szwaczkom? Sami zrozumcie, jesli moje poszewki sa zbyt drogie nikt mi ich nie kupi!! Co do norm ekologicznych to poczekamy troche, nasza planeta nie rozleci sie z dnia na dzien, mamy jeszcze na to troche czasu... Wazniejsze jest przeciez zebym sobie cos niecos zarobila. Tak wlasciwie to zastanawiam sie czy to byl taki dobry pomysl zabrac sie za sprawiedliwy handel, moze lepiej by bylo gdybym odrazu zwrocila sie do chinczykow, bo tu w tajlandii to ludzie nie pracuja nocami a dzieci chodza do szkoly... Co to ma w koncu znaczyc! Biznes to biznes, no nie?! Oh, przepraszam troche sie unioslam."
Po wszystkich niezbednych modyfikacjach, po przejrzeniu jeszcze raz kazdej z poszewek upocona Pani C. opuscila biuro TTC. Byl to najprzyjemniejszy moment naszego spotkania...

Notka kulinarna: owocowa tajlandzka salatka:
Potrzebne sa: trzy male chili, miod, sok z cytryny, cukier, orzeszki ziemne, suszone krewetki, kilka malych krabow, sol oraz czerwonawy sos o nieznanej kompozycji. Nastepnie nalezy wszystko utluc w mozdzierzu (kraby i krewetki wraz ze skorupkami) i dodac kawalki jablek, gruszki, winogron, zielonej fasolki, pomidorow, marchewki, zielone mango, oraz owoce o smaku parafiny i zapachu francuskiego sera. Wszystko to dokladnie wymieszac i salarka gotowa!
Pomimo iz danie to podano nam z okazji urodzien jednej z naszych kolezanek z pracy nie bede wam klamac ze niestety nie bylo to zbyt dobre... 

Publicité
Commentaires
Publicité