Canalblog
Editer l'article Suivre ce blog Administration + Créer mon blog
Publicité
objets sans visa
8 avril 2007

czwarty tydzien

W ostatnia niedziele (1 kwietnia) rozpoczal sie w miescie coroczny Miedzynarodowy Festiwal Kultury i Sztuki, ktory to w swoim dziesieciodniwym programie proponuje przerozne pokazy tanca, spiewu i marionetek, jednym slowem przypomina to wystepy "Mazowsza" w azjatyckiej wersji. Na festwal zaproszono grupy z calej Tajlandi, z Japonii i Laosu oraz przerozne grupy studentow, dzieki czemu festiwal stracil swoj profesjonalny wizerunek. Kazdy z was z pewnoscia juz widzial kiedys w telewizji dokument o tradycyjnych azjatyckich spektaklach. Obojetnie czy to sa chinskie, indonezyjskie czy jakiekolwiek inne tance, wszysktie maja kilka wspolnych, ciezkich do niezauwazenia cech: wspaniale kostiumy, muzyka o przedziwnych dzwiekach, ten sam sztuczny usmiech na twarzy kazdego z tancerzy, niesamowicie precyzjne gesty i na koniec niezrozumiale teksty lecz tym razem bez podpisow... Jednak ogladajac rzecz na zywo mozna zauwazyc kilka roznic. Po pierwsze gdy telewizja pokaze wam to co najpiekniejsze, ogladajac spektal na wlasne oczy doswiadczycie przyjemnosci obejrzenia wszelkiego rodzaju pomylek, potkniec i upadkow, uslyszycie falszujacych piosankarzy, piszczace mikrofony a czasami nic nie uslyszycie, zobaczycie z jakim wysilkiem tancerze usiluja pozostac przez kilka minut w tej samej pozycji ( ktore to przypominaja raczej pozycje z kamasutry...), jak czesto potrafia sie pomylic, a jesli bedziecie mieli troche szczescia to nawet spadnie wam na glowe ekran, za ktorym odbywal sie pokaz marionetek. Caly ten spektak zostal uwieczniony przez armie fotografow wyposazonych w obiektywy, ktorymi mozna sfotografowac z odleglosci stu metrow dziury w nosie tancerzy lub, do wyboru, ksiezyce marsa. Pomimo strony "nieprofesjonalnej" festiwalu, calosc nam sie bardzo podobala - mozecie zobaczyc kilka zdjec w nowym albumie.

Praca:
Od ubieglego poniedzialku pracuje z nami nowa stylistka, projektantka zatrudniona przez TTC, o przedziwnym imieniu He Joe. Komunikacja z nia jest raczej ciezka nasz angielski nie jest wspanialy lecz jej jest jeszcze gorszy... He Joe ma doswiadczenie w kofekcji ubran lecz niestety nie ma zielonego pojecia o projektowaniu przedmiotow. Na nas wiec spada odpowiedzialnosc nauczenia jej wszystkiego, bedziemy mieli duzo roboty...

Na koniec oczywiscie mala notka kulinarna:
Wlascicielka przyhotelowej restauracji, gdzie zazwyczaj jadamy posilki, dala nam do sprobowania chinskiego deseru. Rzecz  byla podana w wodzie z kostkami lodu i przypominala pomaranczowe dzdzownice. Co do smaku to z daleka przypominal poslodzone ziemniaczane puree, pozostawione od dawna w lodowce...
Najprawdopodobniej deser byl zbyt wyrafinowany dla naszych europejskich podniebien.

Publicité
Commentaires
Publicité