Canalblog
Editer l'article Suivre ce blog Administration + Créer mon blog
Publicité
objets sans visa
27 juin 2007

Pietnasty tydzien: ostatnie wiesci z Chiang mai

Z pewnoscia zauwazycie, ze gdzies mi sie zapodzial trzynasty i czternasty tydzien, znikniecie tychze tygodni spowodowane jest iloscia papierow jakie mielismy wypelnic aby moc zostac 2 tygodnie dluzej w Tajlandii oraz nadmiarem pracy aby zakonczyc wszystko zanim wyjedziemy.
Tak wiec trzynasty tydzien spedzilismy na rozwiazywaniu problemow z papierami i wizami. Poniewaz nie przedluzono nam wiz, bylismy zmuszeni udac sie na przejscie graniczne z Myanmarem, ostemplowac nasze paszporty, zaplacic 22 euro zeby wejsc do Myanmaru, spedzic tam dwie godziny na targu (gdzie to usilowano nam sprzedac podrobki torebek Chanel, okularow Gucci, viagry lub tez filmy porno i fajki...) i zaplacic 22 euro  zeby moc wrocic do Tajlandii. Rezultat calej operacjii: Niko otrzymal zezwolenie na 30 dniowy pobyt, ja na 15 dniowy. Po raz kolejny polscy obywatele sa "uprzywilejowani" za granica... Mam nadzieje, ze sie nie obawiaja ze polska sila robocza zaleje im kraj...
Tak wiec wszystko to przyspieszylo nasz wyjazd do indonezjii i czternasty tydzien spedzilismy na pracy od rana do wieczora...

Praca:
W ostatnim tygodniu pracy udalismy sie do Mae Sariang (miasto na poludniowym-wschodzie od Chiang Mai), gdzie spedzilismy dwa dni na formowaniu Karenow i uczeniu ich nowego sposobu robienia notesow. Rzecz sama w sobie nie jest skomplikowana, lecz wymaga minimum koncentracji zeby zrozumiec jak nalezy wszystko wykonac. Jednak wszystkie kobiety wyszly z zalozenia, ze zaden facet nie bedzie ich uczyl jak nalezy szyc, nawet jesli chodzi o szycie papieru... Kazda z nich rzucila sie z igla na papierowe kartki nie czekajac na jakiekolwiek wyjasnienia. Rezultat byl oplakany, kartki pogniecione i podziurawione przez igle (trzeba dodac iz kilka z naszych uczennic mialo lekkie problemy ze wzrokiem, a jedna byla slepa jak kret...), suply posrodku notesu i rozlatujace sie szwy. Oboje z Niko zaczynalismy czuc zapach przegranej, jednak po kilku porazkach nasza klasa wziela sie w garsc i po pierwszym chaotycznym dniu wszystko doszlo do porzadku w drugim dniu. Opuszczajac je mielismy wrazenie ,ze misja zostala zakonczona sukcesem, za jakies dwa miesiace zobaczymy czy jakosc notesow jest wystarczajaca aby TTC zapronowala je swoim klientom. Jesli wszystko dobrze pojdzie, kobiety te beda mogly zarobic troche wiecej pieniedzy i tym samym podniesc troche ich poziom zycia.

Ostatnia wieczerza:
W ubiegla sobote Harry zaprosil cala ekipe TTC na pozegnalna kolacje. Miejsce: restauracja w "Golf Clubie" i okazja dla nas aby zapoznac sie z luksusem w tajlandzkim wydaniu. Posadzono nas przy wielkim stole nakrytym bialym, uprzednio poplamionym obrusem, kelner zajmujacy sie wylacznie otwieraniem butelek zaserwowal nam tutejsze piwo z kostkami lodu i przy piosenkach Nory Jones zabralismy sie za jedzenie. Dania byly mniej lub bardziej pikatne, mniej lub bardziej smakowite i choc bylo nas dziesieciu zarcia bylo dla pietnastu. Normalka, tu tez wyznaja zasade zastaw sie a postaw sie. Kolacja trwala poltorej godziny, co jest rekordem jesli chodzi o dlugosc posilku w tajlandii, po czym wszyscy sie pozegnali zapewniajac ze beda bardzo smutni przez te trzy miesiace czekajac na nasz powrot...

Komora kriogeniczna:
w ubiegla niedziele opuscilismy Chiang Mai na pokladzie autobusu VIP przemienionego w zamrazalke. Po 9 godzinach jazdy dotarlismy o 6 rano do Bangkoku i udalismy sie natychmiast do Ambasady Indonezji po nowe wizy, ktore to powinnismy otrzymac w srode po poludniu. Nasz samolot odlatuje w czwartek wieczorem do Kuala Lumpur, gdzie spedzimy pol doby na lotnisku oczekujac na kolejny lot do Denpasar na Bali. Zaplanowalismy spedzic 2 noce na Bali, jakze uroczej wyspie zamienionej w skansen dla turystow, usilujac jednak ominac lokalne atrakcje: bomby w barach i dyskotekach... ;) W nastepna niedziele po 4 godzinnej przeprawie promem powinnismy dotrzec na Lombok, skad bemo- tutejszy rozlatujacy sie mini-autobus dowiezie nas do Mataram (cel naszej podrozy). Oczywiscie z wiekszym budzetem moglibysmy wykonac te podroz w zupelnie innych warunkach, lecz gdzie byla by przyjemnosc??

Publicité
Commentaires
Publicité